Archiwum 29 października 2004


paź 29 2004 wróżka...wróżby i przyszłość
Komentarze: 0

Na Andrzejki pojechałam do Karkowa...było to rok temu. Moje kochanie (tak nazywam przyjaciółkę) przygotowała niespodziankę na ten dzień a mianowicie zapisała nas do wróżki. Z pewną dozą niepewności udałyśmy się na wcześniej umówione spotkanie. Nigdy nie chodziłam do wróżki...nie wiem czy w to wierze choć w moim życiu nie brak magii ale o tym może kiedy indziej. Wiecie co mi powiedziała? O dziwo całą prawdę przynajmniej o przeszłości i teraźniejszości jednak przyszłość była zbyt niesamowita abym mogła w Nią uwierzyć. Przepowiadała mężczyznę około 10 lat starszego ode mnie i na wysokim stanowisku wyjazd za morze...zmianę pracy.

Jest już prawie rok po tym wszystkim...prace zmieniłam, za morze wyjechałam ale wróciłam. Jednak nie to jest ważne bo ten mężczyzna miał nawet przepowiedziany czas przyjścia...tak więc 7 miesięcy później pojawił się w moim życiu Indianin z Ameryki Południowej mieszkający w Londynie po przejściach 10 lat starszy...więc wszystko się zgadza. Było tylko jedno ale a mianowicie tym ale byłam ja sama i moja przekora. W powietrzu czuć było magie i że strasznie mnie do Niego ciągnie jednak moje drugie JA mówiło aby sprawdzić los aby przekonać się kto wygra. Jedną z przyczyn mojego wyjazdu do Irlandii był właśnie On. w czasie mojej dwumiesięcznej nieobecności prawie w ogóle nie utrzymywaliśmy kontaktu. Byłam pewna że los został przechytrzony że postawiłam na swoim że żadna siła mną nie rządzi. Jednak moje drugie JA było smutne i samotne. Pierwsze co kiedy wylądowałam na Polskiej ziemi zadzwonił telefon:) To był On. Nie wiedział czy jeszcze jestem w Irlandii czy już wróciłam do Polski. Los nie dawał za wygraną. Spotykaliśmy się. Poddałam się przeznaczeniu. Jednak moje czyny odcisnęły piętno na mym życiu. Sama sobie złamałam serce i przysporzyłam bólu. Kiedy mnie nie było On myślał ze już nie wrócę i był z kimś innym. Ona jest w ciąży. Koniec historii

ana.stazja : :
paź 29 2004 Pierwszy raz
Komentarze: 1

Dziś jest pierwszy dzień istnienia mojego Blogu...Nie wiem po co go zakładam, może dlatego że ostatnio nie mogę się wygadać a może po prostu z czystego próżniactwa.

No ale może od początku...ostatnio moje życie nie jest moje. wszystko zaczęło się od...właśnie od internetu. Zgubna technika bez której żyć nie umiemy. Tak więc jak już wspomniałam zaczęło się od internetu z nudów w pracy zaczepiałam osoby na GG a żeby było ciekawiej czym dalej tym lepiej. Pierwszy był Indianin z ameryki południowej ale o Nim później bo to osobna historia. Tak więc zaczepiałam i rozmawiałam z nieznajomymi aż natknęłam się na Niego. Nie szukajcie akurat w tym opowiadaniu wątku miłosnego bo go nie będzie. On ma żonę i mieszka w Irlandii. Rozmawiało nam się nadzwyczaj dobrze o wszystkim a szczególnie o tym o czym ja nie miałam pojęcia. Należy również wspomnieć ze pracowałam w tamtym okresie dość dużo i miałam wysokie stanowisko a mianowicie zarządzałam oddziałem. Miałam jednak tego już dość, byłam strasznie umęczona tą praca do tego dochodziły studia. Tak więc kiedy dostałam propozycje wyjazdu do Irlandii zgodziłam się dość szybko. Wszyscy łapali się za głowę...mówili że ja Ich przecież nie znam a Irlandia nie jest za rogiem. Ale ja już nikogo nie umiałam słuchać. Widziałam oczami tą zielona krainę i chciałam jechać. Urlop miał wynosić dwa tygodnie. Z dozą niepewności wsiadałam do samolotu. Oni okazali się wspaniali Ona jest byłą modelką On byłym tancerzem na stałe mieszkają w Irlandii żyjąc tam spokojnie i beztrosko. Są bajkerami czyli kochają i jeżdżą na motorach. Zarazili mnie tą pasją i miłością do zielonej wyspy. Nie umiała, wyjechać po dwóch tygodniach. Do polski wróciłam po dwóch miesiącach. Dla tych dwóch miesięcy rzuciłam wiele i jeszcze więcej straciłam. Ja sama się zmieniłam.

ana.stazja : :